Obsługiwane przez usługę Blogger.
  • Strona główna
  • Włosy
  • Uroda
  • Recenzje
  • Współpraca/ Kontakt
Instagram Facebook Google+

MyBlondHair


Uwielbiam peelingi! Dobry peeling enzymatyczny to lepszy wybór niż ostry, mechaniczny zdzierak. Dlaczego? Dlatego, że nie rozgrzewa skóry i nie nasila jej zaczerwienienia czy podrażnienia, równoważy niedoskonałości, lepiej odżywia skórę. Przekonałam się o tym, że stosując peeling enzymatyczny można zauważyć, że efekty jego działania są dużo lepsze, niż w przypadku peelingu mechanicznego, który działa jedynie na zewnętrznej warstwie skóry.
W przypadku skóry trądzikowej, wrażliwej, naczynkowej, bardzo delikatnej warto używać właśnie peelingów enzymatycznych. W dzisiejszym wpisie przedstawię Wam moje TOP 4 - ulubione peelingi, więc jeśli szukacie czegoś dobrego myślę, że ten post będzie dla Was przydatny! :)



THE ORDINARY, AHA 30% + BHA 2% PEELING SOLUTION

Zacznijmy od najmocniejszego czyli kwasowego peelingu, który łączy ze sobą kwas glikolowy, mlekowy, winowy, cytrynowy z kwasem salicylowym. Dzięki takiemu połączeniu możliwe jest zredukowanie wielu defektów skórnych takich jak przebarwienia, zmarszczki, ale także zmniejszenie wydzielania łoju. Aby zmniejszyć podrażnienie związane z użyciem peelingu do produkty zostały dodane substancje takie jak sok z liści aloesu,  kwas hialuronowy, witaminę B5, wyciąg z korzeni marchwi czy pochodną tasmańskiego pieprzu. Jego głównym zadaniem jest regulacja pracy gruczołów łojowych, działanie antybakteryjne i przeciwzapalne wyrównanie kolorytu, spłycenie drobnych zmarszczek i blizn. 
Tak jak wspomniałam na początku jest to najmocniejszy peeling enzymatyczny z całej czwórki. Nie jest polecany dla posiadaczy cer wrażliwych czy delikatnych. Ma burgundowy ''krwawy'' kolor i nałożony na buzię wygląda dość ciekawie. Zaraz po nałożeniu może lekko szczypać ale to uczucie mija po chwili. Efekty działania peelingu widziałam od razu, już po pierwszym użyciu! Wyraźnie gładsza skóra, wyrównany koloryt, pory mniej widoczne. Według zaleceń producenta produkt należy trzymać na buzi 10 minut i spłukać letnią wodą. ALE! Jeśli nie mieliście wcześniej do czynienia z tak wysoko stężonym peelingiem kwasowym, polecam zmniejszyć czas trzymania. Moim zdaniem peeling The Ordinary to dobre rozwiązanie jeśli macie blizny potrądzikowe, przebarwienia, szarą pozbawioną blasku skórę.

INCI: Glycolic Acid, Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Water, Sodium Hydroxide, Daucus Carota Sativa Extract, Propanediol, Cocamidopropyl Dimethylamine, Salicylic Acid, Potassium Citrate, Lactic Acid, Tartaric Acid, Citric Acid, Panthenol, Sodium Hyaluronate Crosspolymer, Tasmannia Lanceolata Fruit/Leaf Extract, Glycerin, Pentylene Glycol, Xanthan gum, Polysorbate 20, Trisodium Ethylenediamine Disuccinate, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate, Ethylhexylglycerin, 1,2-Hexanediol, Caprylyl Glycol.


PURE BY CLOCHEE, SMOOTHING ENZYME PEEL 

Wygładzający peeling enzymatyczny Pure by Clochee to stosunkowa nowość na rynku a już zdążyła podbić moje serce. W swoim składzie posiada takie substancje jak ekstrakt ananasa, ekstrakt z z kiwi, enzym z dyni czy masło shea. Delikatnie złuszcza, usuwa martwe komórki naskórka i działa normalizująco a jednocześnie dogłębnie nawilża i i odżywia skórę spowalniając procesy starzenia.
Produkt przeznaczony do każdego typu skóry, niezwykle delikatny a przy tym skuteczny. Ma konsystencję treściwego kremu, dzięki czemu łatwo zaaplikować go na skórę za pomocą pędzelka. Nakładam go według zaleceń producenta czyli grubą warstwę produktu zostawiam na 5-10 minut po czym przed spłukaniem dokładnie masuję opuszkami palców pokrytą peelingiem skórę, wykonując okrężne ruchy. Nie spodziewałam się, że ten mały gagatek może tak zmienić stan mojej skóry. Po każdym jego zastosowaniu moja skóra jest w lepszym stanie- przede wszystkim porządnie oczyszczona, bez uczucia ściągnięcia czy podrażnienia. Moje potrądzikowe przebarwienia nieco się rozjaśniły a skóra stała się bardziej nawilżona i zyskała zdrowy blask. Pure by Clochee jest także doskonałym uzupełnieniem kuracji przeciwtrądzikowych i retinoidami.

INCI: Aqua, Glycerin, Caprylic/Capric Triglyceride, Tribehenin, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Hydroxyethyl Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Sorbitan Stearate, Sucrose Cocoate, Cucurbita Pepo (Pumpkin) Seed Oil, Ananas Sativus Fruit Extract, Bromelain Lactobacillus/Pumpkin Fruit Ferment Filtrate, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Actinidia Chinensis (Kiwi) Fruit Extract, Tocopherol, Phytic Acid, Sodium Citrate, Citric Acid, Xanthan Gum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Dehydroacetic Acid, Sodium Hydroxide, Benzyl Alcohol, Parfum, AlphaHexylcinnamaldehyde, Linalool, D-Limonene, Citronellol


ORIENTANA, PEELING ENZYMATYCZNY KALI MUSLI

Jeśli szukacie czegoś do cery naczynkowej, wyjątkowo wrażliwej z zaczerwieniami to polecam Wam wypróbować enzymatyczny peeling Orientana Kali Musli. Oleisty peeling bez drobinek zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia, wspomaga odnowę naskórka, łagodzi podrażnienia i nadreaktywność. Zawiera ponad 99% składników pochodzenia naturalnego w tym roślinę Kali Musli, enzym z ananasa i papai, lukrecję i olej kukui.
Konsystencja peelingu jest zbita, gęsta i treściwa, dzięki czemu ławo zaaplikować go na skórze. Peeling działa konkretnie ale delikatnie. Tutaj efekty zauważalne są po dwutygodniowym, regularnym stosowaniu. To właśnie ten produkt pomógł mi pozbyć się suchych skórek, złuszcza delikatnie ale nie podrażnia skóry. Skóra jest nie tylko wygładzona ale również nawilżona i miękka w dotyku. Kosmetyk jest bezpieczny i można stosować go nawet trzy razy w tygodniu. Orientana Kali Musli to perełka kosmetyczna, którą po prostu trzeba poznać. 

INCI: Vitis Vinifera Seed Oil, Glyceryl Stearate, Polyglyceryl-4 Oleate, Jojoba Esters / Helianthus Annuus Seed Wax / Acacia Decurrens Flower Wax / Polyglycerin-3, Mangifera Indica Seed Butter, Aleurites Moluccana Seed Oil, Hydrogenated Rapeseed Oil, Avena Sativa Kernel Flour, Kaolin, Bromelain, Papain, Curculigo Orchioides Root Extract, Dipotassium Glycyrrhizate, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Propanediol, Aqua, Glycerin, Parfum.

TOŁPA, DERMO FACE SEBIO PEELING '3 ENZYMY'

To czwarty i ostatni peeling enzymatyczny, którego nie widzicie na zdjęciu bo aktualnie zabrakło go w mojej łazience. Mowa o kultowym już produkcie marki Tołpa '3 Enzymy'. Mój pierwszy peeling enzymatyczny, miłość od pierwszego użycia! Polecany do skóry wrażliwej, alergicznej, mieszanej tłustej i z niedoskonałościami. Nie zawiera drobinek ani kwasów AHA. Bromelaina z ananasa, papaina z papai, mikrokapsułowana keratyna i gliceryna to małe wielkie składniki, które mają przyczynić się do poprawy wyglądu naszej skóry, głęboko oczyszczając pory, zapobiegając ich blokowaniu i zmniejszając ilość zaskórników. 
Peeling 3 enzymy stał się niezbędnikiem w mojej pielęgnacji. Czytając w internecie wiele recenzji tego produktu natknęłam się na zarzut, że produkt ten wywołuje mocną reakcje, pieczenie i szczypanie zaraz po nałożeniu. Przy pierwszym użyciu sama odczuwałam lekkie pieczenie, zwłaszcza w okolicach nosa czy miejscach po wypryskach. Twarz po zmyciu peelingu jest jedwabiście gładka, rozjaśniona i promienna. Wszystkie suche skórki są zniwelowane a skóra jest widocznie oczyszczona i gotowa na przyjęcie kolejnych etapów pielęgnacji. Przy regularnym stosowaniu dostrzegłam widoczne zmniejszenie się zaskórników na nosie, z którymi od dawna toczyłam walkę. 
Peeling pokazywałam → tutaj.

INCI: Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Papain, Peat Extract, Bromelain, Algin, r-Bacillus Licheniformis Keratinase, Carbomer, Tetrasodium EDTA, Xanthan Gum, Sodium Hydroxide, Parfum, Tromethamine, Sodium Chloride, Calcium Chloride, Ethylhexylglycerin, Phenoxyethanol, Caprylyl Glycol, Methylpropanediol, Benzoic Acid.


Koniecznie dajcie znać jaki peeling należy do Waszych ulubionych! Wolicie peelingi enzymatyczne czy raczej mechaniczne?  

Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

Dawno nie pokazywałam Wam mojej codziennej pielęgnacji twarzy, więc czas to nadrobić! Moja cera często się buntuje i sprawia na prawdę dużo kłopotów, dlatego uważnie dobieram kosmetyki do jej pielęgnacji. Staram się używać w pełni naturalnych produktów jednak są takie sytuacje, w których niezastąpione są tzw. mocniejsze środki. Jeśli jesteście ciekawi jaki jest mój aktualny rytuał pielęgnacyjny to zapraszam do czytania dalej! :)

OCZYSZCZANIE 

Dla mnie to całkowita podstawa pielęgnacji twarzy, bez niej nie ma tak naprawdę sensu inwestowanie w dalsze kroki, bo nakładanie kremu, nawet tego najdroższego na niedokładnie oczyszczoną skórę, nic nam nie da. Wieczorem podstawą jest dla mnie dokładne zmycie makijażu. W tym celu stosuję tzw. dwu etapowe oczyszczanie: płyn micelarny/olejek i żel do mycia twarzy. Aktualnie do demakijażu oczu i ust stosuje płyn micelarny od Lirene ale bardzo lubię też Nivea czy Garnier - tutaj nie ma reguły. Staram się wybierać ten, który obecnie znajduje się w promocji. Na pozostałą część twarzy nakładam dwie pompki łagodzącego olejku do demakijażu Vianek z serii różowej (klik) i masuję twarz aż do rozpuszczenia makijażu. Całość zmywam wilgotną ściereczką po czym powtarzam czynność. 
Etap drugi to oczyszczanie kosmetykiem na bazie wody. Tutaj sięgam po oczyszczający żel do mycia twarzy z aktywnym węglem marki Equlibra (klik). Po nałożeniu preparatu należy chwilę wmasować go w skórę, a następnie zmyć chłodną wodą. Finalnie skóra jest gładka, przyjemna w dotyku i wyraźnie oczyszczona.


TONIZOWANIE

Wiele osób pomija ten krok w pielęgnacji, nie doceniając jego wagi. Tonik przede wszystkim ma za zadanie przywrócić skórze odpowiednie dla niej pH po oczyszczaniu, ale poza tym często pełni również inne funkcje: nawilża, łagodzi czy złuszcza. Aktualnie do tonizowania buzi używam hydrolatu do twarzy 'Werbena' marki Arganove. Stosuję go zarówno rano jak i wieczorem. Mgiełka jest bardzo przyjemna a sam hydrolat świetnie odświeża i przynosi ulgę skórze. Pomaga łagodzić podrażnienia i stany zapalne. Idealnie nadaje się do spryskiwania buzi podczas upałów. Do dostania wyłącznie w sklepach Rossmann. 


NAWILŻANIE

O nawilżaniu skóry powinna pamiętać każda z nas, bez znaczenia na rodzaj cery. Ja stawiam na kremy nawilżające, rozjaśniające przebarwienia, ewentualnie działające anty- trądzikowo. Od dobrych kilku miesięcy regularnie używam serii Kali Musi marki Orientana. Rano, po przemyciu buzi płynem micelarnym i spryskaniu jej tonikiem nakładam na skórę krem do twarzy na dzień. Jest lekki, szybko się wchłania, zmniejsza podrażnienia i zaczerwienienia i idealnie nadaje się pod makijaż. Na noc natomiast wkracza kojąca kuracja, która działa świetnie i zapewnia długotrwały efekt nawilżenia. Dodatkowo uelastycznia skórę i ma działanie mocno regenerujące i wzmacniające. Oba produkty znajdziecie tutaj.


KROKI DODATKOWE 

Krokiem dodatkowym w mojej pielęgnacji jest regularne peelingowanie i maseczkowanie. Poza codziennym oczyszczaniem pamiętam też o regularnym złuszczaniu i usuwaniu martwego naskórka. W tym celu stosuję a raczej stosowałam bo już się skończył peeling enzymatyczny Kali Musi od Orientana (klik). Był świetny! Doskonale złuszczał, rozjaśniał przebarwienia i przepięknie oczyszczał cerę w bardzo delikatny sposób. Z czystym sumieniem mogę polecić go wszystkim tym, którzy szukają delikatnego złuszczenia, bez konieczności tarcia.
W zastępstwie peelingu enzymatycznego Orientany w ręce wpadł mi peeling przeciw zaskórnikom dla cery tłustej i mieszanej 'Wiesiołek i Jarmuż' Manufaktura Naturalis (klik), który zapowiada się naprawdę fajnie ale o tym dam Wam znać w innym wpisie.
Jeśli chodzi o maseczki jestem wielką fanką tych w płachcie i używam ich przynajmniej raz w tygodniu. UniTouch to jedna z ulubionych marek masek w płachcie, których obecnie używam - więcej o nich przeczytacie tutaj.
Oprócz tego kiedy moja skóra przechodzi kryzys w postaci wyprysków ratuję się płynem do stosowania na skórę Afronis. Warto mieć ten niedrogi antybakteryjny i ściągający płyn chociażby po to by punktowo dezynfekować nasze wulkany. Mi bardzo pomaga, szczególnie przed miesiączką, kiedy moja cera zamienia się w plac boju. Dzięki niemu wszelkie ranki i niedoskonałości goją się w mgnieniu oka! Płyn do dostania w aptekach. 



Jestem ciekawa czego Wy aktualnie używacie do pielęgnacji twarzy? Koniecznie pochwalcie się w komentarzach! :) 
Share
Tweet
Pin
Share
6 komentarze

Zanieczyszczona, trądzikowa, z zaskórnikami i rozszerzonymi porami - ten kto boryka się z taką cerą doskonale wie jak ciężko o nią dbać i dobrać odpowiednie kosmetyki. Nie wszystkie jednak produkty są tak skuteczne jak tego chcemy. Kiedy po raz pierwszy na swoich social mediach pokazałam Kosmetyki DLA i serię Niszcz Pryszcz wiele z Was pisało, że jest ciekawa działania tych preparatów. Co takiego niezwykłego mają w sobie Kosmetyki DLA? Czy warto sięgnąć po serię Niszcz Pryszcz? Jakie są moje wrażenia po stosowaniu kuracji do cery tłustej marki DLA? O tym wszystkim w dzisiejszym wpisie! 

Czym wyróżniają się Kosmetyki DLA na tle innych?


Podstawą Kosmetyków DLA są oczywiście świeżo przygotowywane napary ziołowe. Zioła, które rosną najbliżej nas. Napary ziołowe przygotowywane są tradycyjną, sprawdzoną metodą i stanowią nawet 80%. Zioła zawierają wiele substancji aktywnych, które wpływają pozytywnie na ludzki organizm, w tym również na skórę i włosy. Kremy czy toniki przygotowane na bazie wyciągów z ziół, mają więc niezwykle korzystny wpływ na cerę. Regulują pracę gruczołów łojowych, zmniejszają wydzielanie sebum, eliminują trądzik, nawilżają, odżywiają, hamują rozwój bakterii.


Seria Niszcz Pryszcz do cery tłustej, trądzikowej i mieszanej zawiera świeży odwar z wierzby, napar z krwawnika, glinkę koalinową, olej z ogórecznika i jojoby, alantoinę i d-pantenol oraz kwasy AHA.
W skład serii wchodzą takie produkty jak:
♡ Krem na dzień
♡ Krem na noc
♡ Płyn do mycia twarzy


NISZCZ PRYSZCZ KREM NA DZIEŃ
Krem ma działanie wielokierunkowe. Wysusza wypryski, odblokowuje pory, matuje skórę na wiele godzin, intensywnie nawilża i łagodzi, chroni przed promieniowaniem UV. Skutecznie eliminuje zaskórniki, zapobiega powstawaniu nowych, pomaga zwalczać ślady po trądziku, pozostawiając skórę świeżą i matową. Zarówno krem na dzień ja i na noc otrzymujemy w kartonikach ochronnych, natomiast sama zawartość zamknięta jest w wygodnym opakowaniu z pompką tylu air-less. Uwielbiam tego typu opakowania. Krem ma lekko beżowy odcień i delikatny ziołowy zapach, który mnie absolutnie nie przeszkadza. Jego konsystencja jest kremowa i dość lekka, dzięki czemu bardzo dobrze się go rozprowadza na skórze. Już podczas kontaktu z ciepłem ciała staje się niewidoczny i wchłania się niemal natychmiastowo. Tuż po aplikacji skóra staje się delikatnie matowa, ukojona i nawilżona.


Skład: Infusion of Achillea Millefolium, Deoctum Salix Alba Bark, Cetearyl Alcohol, Borago Officinalis Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Glycerin, Helianthus Annus Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Titanium Dioxide, Ceteareth-18, Butyrospermum Parkii Butter, Kaolin, Allantoin, Panthenol, Ascorbic Acid, Alumina, Simethicone, Parfum, Citronellol, Limonene, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Linalool, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.


NISZCZ PRYSZCZ KREM NA NOC
Każdej nocy podczas snu krem reguluje proces keratynizacji, udrażnia ujścia mieszków włosowych, przez co w efekcie zmniejsza ryzyko powstawania zaskórników, hamuje rozwój bakterii, zapewnia odbudowanie naturalnej bariery hydrolipidowej, pobudza odnowę komórkową, pozostawia skórę gładką, delikatną oraz doskonale nawilżoną. Krem na noc, podobnie jak krem na dzień ma jasnobeżowy kolor i ziołowy zapach. Jego konsystencja jest dość gęsta, ale mimo to łatwo rozprowadza się na skórze. Po aplikacji należy chwilę odczekać aż krem całkowicie się wchłonie. 


Skład: Infusion of Achillea Millefolium, Deoctum Salix Alba Bark, Cetearyl Alcohol, Borago Officinalis Oil, Simmondsia Chinensis Oil, Glycerin, Helianthus Annus Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Ceteareth-18, Butyrospermum Parkii Butter, Allantoin, Panthenol, Lactic Acid, Parfum, Citronellol, Limonene, Hexyl Cinnamal, Geraniol, Linalool, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.




PŁYN DO MYCIA TWARZY BEZ UŻYCIA WODY
Ziołowy płyn oczyszczająco- normalizujący dokładnie oczyszcza skórę, zwęża pory, normalizuje wydzielanie sebum, nawilża, usuwa wodoodporny makijaż, łagodzi podrażnienia. Płyn przeznaczony do codziennego stosowania rano i wieczorem bez użycia wody. Posiada charakterystyczny ziołowy zapach. Ma też ciemnobrązowy kolor od użytego w składzie naparu ziołowego. Płynem zdecydowanie nie da się pozbyć całego makijażu z twarzy. Zazwyczaj używałam go jako toniku po wieczornym demakijażu i czasami z rana przy porannej toalecie. Moja cera była po nim lekko zmatowiona i znormalizowana. Starałam się również nie używać go codziennie ze względu na zawartość kwasów w swoim składzie. 

Skład: Infusion of herbs, Silver, Glycerin, Mandelic Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Dehydroacetic Acid.


Pisząc recenzję zawsze staram się być szczera i nie wciskać Wam kitu, że jakiś produkt działa choć wcale tak nie jest. W serii Niszcz Pryszcz pokładałam ogromne nadzieje ale niestety... Produkty okazały się być nie dla mnie. Po kilku dniach od stosowania pojawił się na mojej buzi ogromny wysyp. Pomyślałam, że tak musi być bo przecież skóra się oczyszcza. Jednak z czasem było tylko gorzej- stała się czerwona, reaktywna i podrażniona. Po odstawieniu cera całkowicie się uspokoiła i problem zniknął. Płynu do mycia twarzy używam nadal tylko po to by co jakiś czas złuszczyć naskórek, z resztą produktów musiałam się niestety pożegnać :( Nie zrażajcie się jednak. To co nie sprawdziło się u mnie nie oznacza, że nie sprawdzi się również u Was. Seria ta ma naprawdę wiele pozytywnych opinii i wiele osób jest z niej zadowolonych. Jak widać, nie wszystko co naturalne wszystkim służy :)


Kosmetyki z serii Niszcz Pryszcz znajdziecie w wielu drogeriach online oraz stacjonarnie w Hebe.


Znacie serię Niszcz Pryszcz? A może macie swoich faworytów wśród Kosmetyków DLA? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 


Share
Tweet
Pin
Share
7 komentarze

Kosmetyki Khadi to pochodzące z Indii kosmetyki pielęgnujące włosy i skórę całego ciała, henny, olejki, kosmetyki przeznaczone do masażu. Na początku swojej drogi ze świadomą pielęgnacją włosów miałam do czynienia ze słynnym wtedy olejkiem stymulującym wzrost włosów i pamiętam, że byłam bardzo zadowolona z jego działania :) Po zimie chciałam silnie odżywić swoją fryzurę, więc zdecydowałam się sięgnąć po cały zestaw produktów Khadi. Obietnice producenta bardzo mi się spodobały, ale czy produkty spełniły moje wymagania?

Zacznijmy od najważniejszego moim zdaniem produktu czyli szamponu wzmacniającego z wyciągiem z amli. Polecany do włosów delikatnych, pozbawionych enegrii, dodaje włosom blasku i ma korzystny wpływ na poprawę ich witalności. Patrząc na skład wydawałoby się, że będzie idealny do codziennego stosowania ale... Mój pierwszy kontakt z tym szamponem rozpoczął się w dniu, gdy postanowiłam naolejować włosy. Byłam bardzo ciekawa czy rzeczywiście poradzi sobie z ich domyciem i nie zawiodłam się. Bez problemu domył olej, pozostawiając włosy solidnie oczyszczone. Na plus mogę zaliczyć również to, że szampon nie przyspiesza przetłuszczania się włosów oraz nie obciąża ich. Nie powoduje swędzenia skóry głowy oraz innych niekorzystnych reakcji. Dlaczego zatem nie nadaje się do codziennego stosowania? Dlatego, iż produkt w kontakcie z wodą słabo się pieni, więc trzeba nakładać go nieco większą ilość lub używać tzw. metody kubeczkowej (klik). Po drugie zauważyłam, że przy dłuższym stosowaniu moje włosy stawały się delikatnie spuszone, tak jakby brakowało im dociążenia. W żadnym wypadku nie uważam, że produkt jest zły, po prostu u mnie spisuje się świetnie od czasu do czasu :)
Produkt dostępny tutaj. 


Drugim produktem, który wydawał mi się niesamowicie ciekawy była odżywka do włosów z kokosem i shikakai. Ta lekka i kremowa odżywka zawiera olej kokosowy, shikakai oraz wyciąg z  róży chińskiej. Polecana do każdego typu włosów, intensywnie nawilża i pielęgnuje, wzmacnia zniszczone włosy i ułatwia ich rozczesywanie. To jedna z tych odżywek, która zostawiona na włosach troszkę dłużej działa znacznie lepiej. Na moich włosach daje super efekty. Zaraz po zmyciu może się wydawać, że włosy są odrobinę sztywne, jednak po wyschnięciu widać cały efekt jaki daje ta odżywka. Naprawdę fajnie wygładza i sprawia, że włosy wydają się być bardzo zdrowe. Na pewno sprawdzi się świetnie na włosach średnio i niskoporowatych. Plusem jest również pompka, która niesamowicie ułatwia aplikacje. Jedyną wadą odżywki może być jej ziołowy, specyficzny zapach, który po spłukaniu jest praktycznie niewyczuwalny ;)
Produkt dostępny tutaj.


Trzecim i zarazem ostatnim produktem jest olejek amla, którego zadaniem jest wzmacnianie struktury włosów, zapewniając im objętość i połysk. Zapobiega rozdwajaniu końcówek i łamaniu się włosów. Konsystencja olejku jest rzadka, dzięki temu ładnie się rozprowadza na włosach, ale z nich nie spływa. Nakładałam go zarówno na włosy jak i skalp. Trzymałam go różnie - całą noc, czasem pół dnia, a czasem tylko 2 godziny. Używany regularnie nadaje ładnego blasku, gładkości i miękkości. Ma dobry skład, bez chemii i zbędnych ulepszaczy, nie zawiera parafiny i innych związków olejów mineralnych, których moja skóra głowy nie toleruje. Uważam, że olejek jest naprawdę dobry i godny polecenia. Ładnie odżywia włosy, podkreśla kolor i nadaje połysk.
Produkt dostępny tutaj.


Wszystkie produkty wraz z opisami i składami znajdziecie w sklepie Helfy.pl  



Miałyście do czynienia z przedstawionymi przeze mnie produktami Khadi? A może macie swoje ulubione produkty tej marki? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 


Share
Tweet
Pin
Share
14 komentarze

Z pewnością słyszałyście już o cudownych właściwościach masła kokosowego czy oleju kokosowego na włosy. A słyszałyście kiedyś o stosowaniu wody kokosowej? Ponoć to świetna i naturalna odżywka! Czym jest, jak wpływa na włosy i czy rzeczywiście jest warta naszej uwagi? 


Woda kokosowa to świetna naturalna odżywka do włosów. Nawilża i sprawia, że stają się miękkie i łatwe w rozczesywaniu. Bioferment z bambusa jest naturalną alternatywą dla syntetycznych silikonów. Przywraca włosom blask. Regeneruje i wzmacnia. Ekstrakt z owoców mango wspomaga odbudowę struktury włosów. Poprawia ich wygląd i chroni kolor.


Skład:
 Aqua, Glycerin, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Juice, Lactobacillus/Arundinaria Gigantea Ferment Filtrate, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Mangifera Indica Fruit Extract, Pentylene Glycol, Parfum, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate


Produkt znajduje się w ciemnej butelce z atomizerem o pojemności 75ml. Spryskiwacz nie zacina się, strumień kosmetyku rozpyla się na duży obszar, co pozwala na szybkie i oszczędne pokrycie mgiełką całych włosów. 
Przyznam szczerze, że na początku podchodziłam do tego produktu bardzo sceptycznie. Moje włosy swego czasu nie do końca lubiły się z kokosem. Zwykle nakładanie go na włosy kończyło się mocnym puchem i przeproteinowaniem. Mgiełka już od pierwszego zastosowania przypadła mi (a raczej moim włosom) do gustu. Jest lekka, dobrze nawilża, odżywia włosy, pozostawia je miękkie i lśniące. Nie ma mowy o żadnym puchu! Stosowana zarówno na mokre jak i suche włosy działa bardzo fajnie. Nie skleja i nie obciąża włosów. Moja mama regularnie mi ją podkrada, by okiełznać swoje kosmyki. Dodatkowo ten przepiękny zapach kokosa! Może nie utrzymuje się na włosach zbyt długo ale samo używanie mgiełki jest wielką przyjemnością. 
Czy woda kokosowa może być stosowana jako serum na końcówki włosów? Myślę, że tak, jednak należy pamiętać, że ma dużo lżejszą formułę od standardowego serum. 
Jestem pewna, że mgiełka sprawdzi się idealnie w letnie dni, chroniąc włosy przed wysoką temperaturą i słońcem. Dla mnie to świetny składowo, naturalny produkt dla każdej włosomaniaczki, niezależnie od rodzaju włosów. Znajdziecie go na stronie NaturalME i drogeriach Super-Pharm.



Znacie produkty do włosów marki NaturalMe? A może macie swój ulubiony produkt z serii Hair Oil Line? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 


Zobacz również: 
- NaturalME, Hair Oil Line - seria stworzona z myślą o pielęgnacji włosów.
- Naturalny rytuał dla zniszczonych włosów? Maska do miodowania włosów od NaturalMe.
Share
Tweet
Pin
Share
16 komentarze
Dbałość o detale, naturalne i idealnie dobrane składniki, świetne działanie na skórze- tak w kilku słowach mogę określić produkty marki Resibo. Coraz więcej kobiet świadomie dba o swoją skórę i szuka kosmetyków, których składy pozbawione są szkodliwych substancji. W tych poszukiwaniach często odnajdujemy dla siebie prawdziwe perełki. Dziś o jednej z takich perełek, którą testuję już dobrych kilka miesięcy. Ciekawe? Zapraszam do dalszej części wpisu :)


KILKA SŁÓW O PRODUKCIE

Resibo krem odżywczy regeneruje, nawilża i koi skórę twarzy. Wygładza drobne zmarszczki, linie i nierówności.
Składniki aktywne zawarte w kremie: ekstrakt z niebiesko-zielonych alg, działa jak naturalny retinoid, wygładza i zagęszcza. Działanie przeciwzmarszczkowe alg, dopełnia olej z orzecha brazylijskiego, olej z pestek moreli oraz ekstrakt z pomidora – razem dostarczają dawkę witamin, aminokwasów i substancji odpowiedzialnych za jędrny i świeży wygląd skóry. Wyciąg z pomidora dodatkowo chroni skórę przed promieniowaniem słonecznym i zanieczyszczeniami środowiskowymi. Skład uzupełniają substancje nawilżające: kwas hialuronowy, Aquaxtrem oraz oleje zimnotłoczone. Dzięki dodatku wyciągu z nasion dyni, krem łagodzi podrażnienia i koi wrażliwą skórę.

Cena: 79,-/ 50ml
Dostępność: tutaj


DLA KOGO JEST POLECANY?

Dla każdego typu cery. W przypadku cery tłustej zalecane jest  stosowanie go na noc, w przypadku skóry suchej i mieszanej również na dzień, jeśli potrzebujmy mocnego odżywienia.


SKŁAD:
 Aqua, Coco Caprylate/Caprate, Propanediol Dicaprylate, Propanediol, Crambe Abyssinica Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Glycerin, Polyglyceryl-4 Cocoate, Glyceryl Stearate Citrate, Sucrose Stearate, Butyrospermum Parkii Butter, Cetearyl Alcohol, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Sorbitol, Sodium Hyaluronate, Rheum Rhaponticum Root Extract, Solanum Lycopersicum Fruit/Leaf Stem Extract, Cucurbita Pepo Seed Extract, Algae Extract, Leptospermum Scoparium Branch/Leaf Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Bertholletia Excelsa Seed Oil, Dipteryx Odorata Seed Oil, Zea Mays Oil, Sesamum Indicum Seed Oil, Macadamia Integrifolia Seed Oil, Olea Europaea Fruit Oil, Cetyl Alcohol, Xanthan Gum, Sodium Ricinoleate, Sodium Phytate, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate


Butelka o pojemności 50ml zapewnia komfortową, łatwą oraz higieniczną aplikację. O przedostaniu się do wnętrza wilgoci, zanieczyszczeń czy bakterii, nie ma nawet mowy.
Pompką chodzi bez zarzutu i jest precyzyjna, dzięki czemu możemy wydobyć nawet małą ilość kremu.
Krem ma gęstą i treściwą konsystencje więc wystarczy naprawdę mała ilość by pokryć całą buzię. Jedyne co zauważyłam, to gdy nakładam go za dużo na skórze tworzy się biały film, który dłużej się wchłania.
Przejdźmy do działania na skórze. Moja cera miewa różne zachcianki. Jednego dnia potrzebuje mocnego nawilżenia, innego mocno się świeci i pojawiają się na niej niedoskonałości. Ten krem radzi sobie w każdej sytuacji, zapewnia skórze natychmiastowy komfort, nawilżenie i regenerację. Koi podrażnienia i łagodzi stany zapalne, które czasem pojawiają się na mojej skórze. Uwielbiam używać go szczególnie na noc bo wiem, że podczas snu dostarczam skórze mnóstwo substancji odżywczych. Cena tego kremu nie jest taka duża, wliczając wysoką wydajność, naturalny skład, skuteczność działania i bardzo dobre efekty :)

Znacie produkty marki Resibo? Które z nich mogłybyście polecić? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! 


Zobacz również:
-> Demakijaż może być prosty! Olejek do demakijażu od Resibo.
-> Multifunkcyjny peeling do twarzy Resibo - idealny do każdego typu skóry?

Share
Tweet
Pin
Share
8 komentarze
Older Posts

O mnie

O mnie
Cześć, jestem Magda. Tworząc tego bloga chcę podzielić się swoim doświadczeniem i wiedzą. Wyrazić siebie a tym samym inspirować tysiące a nawet setki tysięcy ludzi :) Zostań ze mną na dłużej!

Facebook

My Blond Hair - strona poświęcona pielęgnacji włosów

INSTAGRAM

Etykiety

Anwen DIY Farbowanie NaturalMe aktualizacja analiza składów blog blondynki blog o włosach ciało codzienna pielęgnacja dermokosmetyki dla blondynek długie włosy efekty na włosach gęstość inspiracja włosowa jak dbać o włosy jesienią jak dbać o włosy zimą jak wcierać wcierki jak zrobić własny olej jaką szczotkę wybrać maska do włosów moje włosy mycie włosów mój sposób nawilżanie nowości o pielegnacji ochrona oczyszczanie twarzy odżywka do włosów olej olejek do mycia twarzy olejek do włosów olejowanie włosów peeling do skóry głowy peeling do twarzy pielęgnacja włosów porady porost włosów recenzja regeneracja rozjaśnianie serum na końcówki włosów silikony stymulacja wzrostu włosów suche włosy szampon do włosów trądzik twarz tłuste u nasady ulubieńcy kosmetyczni wcierki do skóry głowy wypadanie włosów wzmacnianie cebulek włosomania włosy włosy suche i zniszczone włosy wysokoporowate zapuszczanie zniszczone włosy łamliwe włosy

Obserwatorzy

Łączna liczba wyświetleń

Archiwum bloga

  • ▼  2020 (3)
    • ▼  kwietnia (1)
      • ▼  kwi 16 (1)
        • Polskie marki górą! Poznajcie kosmetyki LYNIA!
    • ►  marca (2)
      • ►  mar 26 (1)
      • ►  mar 17 (1)
  • ►  2019 (18)
    • ►  listopada (1)
      • ►  lis 11 (1)
    • ►  września (1)
      • ►  wrz 03 (1)
    • ►  lipca (2)
      • ►  lip 26 (1)
      • ►  lip 11 (1)
    • ►  czerwca (1)
      • ►  cze 04 (1)
    • ►  maja (2)
      • ►  maj 22 (1)
      • ►  maj 08 (1)
    • ►  kwietnia (2)
      • ►  kwi 12 (1)
      • ►  kwi 03 (1)
    • ►  marca (2)
      • ►  mar 21 (1)
      • ►  mar 01 (1)
    • ►  lutego (3)
      • ►  lut 21 (1)
      • ►  lut 07 (1)
      • ►  lut 01 (1)
    • ►  stycznia (4)
      • ►  sty 21 (1)
      • ►  sty 15 (1)
      • ►  sty 07 (1)
      • ►  sty 03 (1)
  • ►  2018 (50)
    • ►  grudnia (1)
      • ►  gru 18 (1)
    • ►  listopada (2)
      • ►  lis 20 (1)
      • ►  lis 06 (1)
    • ►  października (3)
      • ►  paź 29 (1)
      • ►  paź 10 (1)
      • ►  paź 03 (1)
    • ►  września (4)
      • ►  wrz 25 (1)
      • ►  wrz 18 (1)
      • ►  wrz 11 (1)
      • ►  wrz 06 (1)
    • ►  sierpnia (4)
      • ►  sie 28 (1)
      • ►  sie 20 (1)
      • ►  sie 14 (1)
      • ►  sie 06 (1)
    • ►  lipca (5)
      • ►  lip 25 (1)
      • ►  lip 19 (1)
      • ►  lip 17 (1)
      • ►  lip 09 (1)
      • ►  lip 02 (1)
    • ►  czerwca (4)
      • ►  cze 25 (1)
      • ►  cze 18 (1)
      • ►  cze 11 (1)
      • ►  cze 06 (1)
    • ►  maja (4)
      • ►  maj 29 (1)
      • ►  maj 21 (1)
      • ►  maj 11 (1)
      • ►  maj 07 (1)
    • ►  kwietnia (6)
      • ►  kwi 25 (1)
      • ►  kwi 23 (1)
      • ►  kwi 16 (1)
      • ►  kwi 11 (1)
      • ►  kwi 06 (1)
      • ►  kwi 02 (1)
    • ►  marca (5)
      • ►  mar 27 (1)
      • ►  mar 20 (1)
      • ►  mar 15 (1)
      • ►  mar 12 (1)
      • ►  mar 02 (1)
    • ►  lutego (6)
      • ►  lut 26 (1)
      • ►  lut 22 (1)
      • ►  lut 19 (1)
      • ►  lut 13 (1)
      • ►  lut 07 (1)
      • ►  lut 03 (1)
    • ►  stycznia (6)
      • ►  sty 30 (1)
      • ►  sty 23 (1)
      • ►  sty 16 (1)
      • ►  sty 10 (1)
      • ►  sty 06 (1)
      • ►  sty 03 (1)
  • ►  2017 (53)
    • ►  grudnia (6)
      • ►  gru 28 (1)
      • ►  gru 26 (1)
      • ►  gru 19 (1)
      • ►  gru 15 (1)
      • ►  gru 12 (1)
      • ►  gru 05 (1)
    • ►  listopada (6)
      • ►  lis 28 (1)
      • ►  lis 24 (1)
      • ►  lis 21 (1)
      • ►  lis 18 (1)
      • ►  lis 09 (1)
      • ►  lis 06 (1)
    • ►  października (6)
      • ►  paź 31 (1)
      • ►  paź 26 (1)
      • ►  paź 24 (1)
      • ►  paź 18 (1)
      • ►  paź 16 (1)
      • ►  paź 09 (1)
    • ►  września (7)
      • ►  wrz 25 (1)
      • ►  wrz 21 (1)
      • ►  wrz 19 (1)
      • ►  wrz 13 (1)
      • ►  wrz 11 (1)
      • ►  wrz 05 (1)
      • ►  wrz 01 (1)
    • ►  sierpnia (4)
      • ►  sie 28 (1)
      • ►  sie 18 (1)
      • ►  sie 11 (1)
      • ►  sie 07 (1)
    • ►  lipca (7)
      • ►  lip 25 (1)
      • ►  lip 18 (1)
      • ►  lip 14 (1)
      • ►  lip 12 (1)
      • ►  lip 05 (2)
      • ►  lip 04 (1)
    • ►  czerwca (5)
      • ►  cze 30 (1)
      • ►  cze 19 (1)
      • ►  cze 14 (1)
      • ►  cze 09 (1)
      • ►  cze 06 (1)
    • ►  maja (5)
      • ►  maj 25 (1)
      • ►  maj 17 (1)
      • ►  maj 12 (1)
      • ►  maj 03 (1)
      • ►  maj 01 (1)
    • ►  kwietnia (7)
      • ►  kwi 27 (1)
      • ►  kwi 25 (1)
      • ►  kwi 24 (1)
      • ►  kwi 21 (1)
      • ►  kwi 20 (1)
      • ►  kwi 18 (1)
      • ►  kwi 13 (1)

Popularne posty

  • Jak ochłodzić kolor włosów? Fiolet gencjanowy w roli głównej.
    Zbyt ciepły odcień włosów to zmora każdej blondynki. Jeśli farbujemy włosy zauważamy, że z biegiem czasu kolor potrafi wpadać w ciepłe tony....
  • Jak farbuję swoje włosy? Wszystko o farbowaniu włosów blond.
    Jedna z Was - moich stałych czytelniczek poprosiła mnie o to abym opowiedziała dokładnie czym farbuję swoje blond włosy. Więc dziś postaram ...
  • Co daje wczesywanie odżywki/ maski we włosy?
    Słyszałyście kiedyś o czymś takim jak wczesywanie odżywki we włosy ? Być może cześć z Was nie, dlatego pewnego dnia wpadłam na pomysł, że f...
  • Idealne oleje do włosów wysokoporowatych, zniszczonych, puszących się
    Wiem jak ciężko znaleźć olej, który znacznie poprawi stan naszych włosów. Przeszłam przez całe mnóstwo najróżniejszych olei a także mieszan...

Współpracuję z:

Współpracuję z:
zBLOGowani.pl

Created with by ThemeXpose