Dzisiaj zapraszam Was na moją własną włosową historię, która niestety jeszcze nie kończy się happy endem ale mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi ;)
Jako dziecko miałam włosy jasno brązowe (latem od słońca pojawiały się jaśniejsze pasemka) i lekko falowane, powiedziałabym, że raczej normalne. Myte raz na tydzień zwykłym szamponem dla dzieci, często ścinane na krótko.
Jako nastolatka chcąc coś w sobie zmienić, zaczęłam zabawę z eksperymentowaniem i na pierwszy ogień poszła prostownica pożyczana od starszej siostry. Oczywiście nie było mowy o używaniu jakiejkolwiek odżywki czy serum.
Kiedy poszłam do liceum miałam kilka przygód z ''szamponetkami". Kolory wychodziły całkiem ładne ale szybko się spłukiwały. Wtedy postanowiłam po raz pierwszy zafarbować swoje włosy. Pamiętam do dziś ten paskudnie czerwony kolor na swojej głowie. Szkoda, że nie posiadam zdjęć z tamtego okresu.
Całe liceum katowałam włosy prostownicą (nawet parę razy dziennie), używałam zwykłego drogeryjnego szamponu i byle jakiej odżywki raz na jakiś czas. Próbując zejść czerwieni,
wielokrotnie rozjaśniałam i farbowałam włosy. Skutki tego rozjaśniania zostały mi niestety do dziś :(
Po ukończeniu liceum nie mogłam już patrzeć na swoje włosy. Były przerzedzone, cienkie, poszarpane. Zaczęłam szukać w internecie informacji jak dbać o włosy i od tego czasu zaczęłam interesować się włosomaniactwem. Czytałam na różnych blogach o olejowaniu i wcierkach, testowałam wszystko. Piłam różne specyfiki a w moje ręce wpadło milion odżywek, szamponów i masek. Odstawiłam prostowanie i suszenie, regularnie podcinałam końcówki próbując pozbyć się zniszczeń. Pojawiało się mnóstwo nowych włosków co niezmiernie mnie cieszyło.
Jedyne co pozostało do dziś to farbowanie. Lubię blond i czuję się w tym kolorze świetnie, dlatego co jakiś czas farbuję same odrosty.
Obecnie moje włosy prezentują się tak:
Kiedy poszłam do liceum miałam kilka przygód z ''szamponetkami". Kolory wychodziły całkiem ładne ale szybko się spłukiwały. Wtedy postanowiłam po raz pierwszy zafarbować swoje włosy. Pamiętam do dziś ten paskudnie czerwony kolor na swojej głowie. Szkoda, że nie posiadam zdjęć z tamtego okresu.
Całe liceum katowałam włosy prostownicą (nawet parę razy dziennie), używałam zwykłego drogeryjnego szamponu i byle jakiej odżywki raz na jakiś czas. Próbując zejść czerwieni,
wielokrotnie rozjaśniałam i farbowałam włosy. Skutki tego rozjaśniania zostały mi niestety do dziś :(
Wrzesień 2014 |
Po ukończeniu liceum nie mogłam już patrzeć na swoje włosy. Były przerzedzone, cienkie, poszarpane. Zaczęłam szukać w internecie informacji jak dbać o włosy i od tego czasu zaczęłam interesować się włosomaniactwem. Czytałam na różnych blogach o olejowaniu i wcierkach, testowałam wszystko. Piłam różne specyfiki a w moje ręce wpadło milion odżywek, szamponów i masek. Odstawiłam prostowanie i suszenie, regularnie podcinałam końcówki próbując pozbyć się zniszczeń. Pojawiało się mnóstwo nowych włosków co niezmiernie mnie cieszyło.
Luty 2016 |
Jedyne co pozostało do dziś to farbowanie. Lubię blond i czuję się w tym kolorze świetnie, dlatego co jakiś czas farbuję same odrosty.
Oczywiście nie są idealne i cały czas walczę o to aby takie były. Jedyne o czym jestem przekonana to to, że włosy blond pod względem koloru są strasznie ciężkie w utrzymaniu, dlatego też w najbliższym czasie postanowiłam przejść małą metamorfozę o której na pewno będę informować Was na bieżąco!
Miłego dnia! Koniecznie zostawcie komentarz :)